Miejsca i miejscówki, czyli polskie problemy natury przewozowo-świątecznej.

img_20161224_145752_843

/ fot. kutia

Miejsce akcji
Kraków Główny, TLK, wagon przedziałowy, godzina piąta rano.

Osoby dramatu
Koreańczyk tleniony na miodowy blond głaszcze tablet. Dziewczyna w oversizowym sweterku z włosami uniesionymi u nasady jak w reklamie Pantene Pro-V usypia na szybie. Druga dziewczyna z długim, niedbałym warkoczem, plecakiem w orientalne słonie i ogólną aparycją globtrotera wrzuca z zamachem torbę na półkę.

Akt I, scena I i jedyna
Wchodzi kobieta, lat około 40, z plastikowymi siatkami i pytaniem, czemu miejsce 25 przy oknie zajęte. Globtroterka wyciąga z kieszeni jeansów bilet. Wagon 14, miejsce 25. Kobieta na to, że ona ma ten sam, jak Boga kocha. A jakby mało było, to ona dawno temu kupiła. Mruży oczy i pyta globtroterkę, kiedy ta kupiła swój. Ta, że siedemnastego. Ha, na to kobieta się zaperza, że ona już dziewiątego miała bilet złożony na pół i włożony do portmonetki. A że kupiła pierwsza, to miejsce się jej należy jak bum cyk cyk. Budzi się fashionistka od Pantene Pro-V, jeszcze bardziej odbija włosy od nasady dłonią, błyska bransoletką z Apartu i białym zębem z kliniki White Smile. Niemożliwe, że dwa takie same bilety sprzedali, orzeka między jednym błyskiem a drugim. Jej uśmiech opromienia cały wagon. Kobieta z siatami się zaperza, biletem przed nosami machać poczyna. Nawet miodowłosy Koreańczyk unosi głowę znad tableta. Ta od Pantene Pro-V bierze bilet w długie, hybrydowe paznokcie i odczytuje jak na losowaniu Totolotka: Wagon 14, miejsce 75. A tak, faktycznie, faktycznie, kobieta rzuca pod nosem, wyrywa jej bilet spomiędzy hybryd i puszcza się z siatkami w tłum ludzi lawirujących po korytarzu.

Epilog
Pięć minut później pociąg rusza.

strzalkos

​Jeśli spodobał Ci się tekst, to super! Gdzieś tam cieszę się jak dziecko i skaczę pod sufit mojego ośmiometrowego strychu. Udostępnij, proszę, podlinkuj, przescroluj jeszcze raz. Wpadaj też częściej na zimę i na Facebooka. Much love!

12 myśli na temat “Miejsca i miejscówki, czyli polskie problemy natury przewozowo-świątecznej.

  1. nameless

    hehe te literki małe i nieczytelne, ale kultura ludzi „urzeka”. Raz siedzę w pociągu podmiejskim, miałem dużo siatek więc je położyłem na miejscu obok. Ktoś z buzią do mnie, czy kupiłem dwa bilety. Kilka miejsc obok jeszcze było wolnych więc nie zwalniałem, po co się męczyć z siatkami pod nogami, kiedy są miejsca. Może i się wypełniły jak się zamyśliłem. Wystarczy zapytać czy można. Ten ktoś (już nie pamiętam czy baba czy facet) i tak poszedł dalej. Często też wsiada jakiś żul albo żule z tego gatunku bardziej postawnego, co śmierdzi petami i wódką, jeszcze nie bezdomnością i się na nogach całkiem dobrze trzyma. Palą i piją. Wezwałbym chętnie ochronę na takie menelstwo, ale co z tego jak nic nie zrobią. Powinno się ustawowo tępić takich żuli w miejscach publicznych. Gazem pieprzowym i pięścią w mordę. Powinni przyjechać i dać mandat ustawowy jaki jest za palenie czy picie w miejscu publicznym. A nie robi się nic. Skoro nie robi się nic, to się bydło panoszy i myśli że mu wszystko wolno. I niestety ma racje…

    Polubienie

  2. Pingback: Drugi dowód na to, że ślepota, to nieszczęście | Mój punkt widzenia albo skrawki żółtych papierów

  3. Szymon Qavtan Furmaniak

    W Lublinie w kasie dostajemy bilet z podkreślonymi zakreślaczem danymi o wagonie i miejscu ;]

    Zmieniłaś font wpisów? Przyznaję, że u mnie też się coś zmieniło z wyświetlaniem i nie jest super. Czy ktoś jeszcze ma problem z fontem wpisu?

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.