Stałe geograficzne.

/ fot. Bieszczady

Zmieniła się umowa o pracę, zmieniła pora roku, zmienił operator komórkowy. Pod blokiem na przystanku zmienili plakat reklamowy. Przekleili Carę Delevigne w miejsce Beyoncé. H&M po raz kolejny w sezonie zmienił kolekcję. Ktoś wymienił kostium kąpielowy na rozmiar większy.

Multikino zmieniło plakat przed wejściem na „High Rise”. Ktoś rozmienił w kiosku dyszkę na drobne. Sąsiadka zmieniła fryzurę, ktoś zmienił argumenty, ktoś zdanie. Zmieniły się głowy w kolejce w Lewiatanie. L4 pozmieniały się w wózki dziecięce.

Maj przebrał się za czerwiec. Zmieniłam odżywkę do włosów, bo pozmieniały się promocje w Hebe. Połamała się parasolka z Rossmanna. Złotówki w skarbonce pozamieniały się w hrywny. Zdjęcia w ramkach zmieniły stary kurz na nowy.

Ludzie przestali łapać stopa, nawet za wschodzie. Zaczęli wystukiwać destynację na BlaBlaCarze, robić manicure i puszczać się w drogę. Pomimo efektu cieplarnianego, klimat się nie zmienił, maj wiecznie zapisany deszczem w kalendarzu. Czerwiec depcze mu po piętach, ale potyka się o kałuże. I chyba tylko Rumunia jest tam, gdzie była.

Prawda?

​Jeśli spodobał Ci się tekst, to super! Gdzieś tam cieszę się jak dziecko i skaczę pod sufit mojego ośmiometrowego strychu. Udostępnij, proszę, podlinkuj, przescroluj jeszcze raz. Wpadaj też częściej na wiosnę i na Facebooka. Much love!