Bez Kosmitów wślizgujących się w nocy przez niedomknięte okna. „Druga Ziemia” (2011).
Co prawda dopiero w marcu, bo styczeń i luty wessały mnie jak dwie czarne dziury, postanowiłam, że przestanę oglądać filmy mainstreamowe. Bo mainstreamówki prowadziły mnie donikąd. A szkoda życia na wycieczki w ślepe zaułki.