Sinobrody w Hiszpanii. ,,La cara oculta” (2011).

Ciężko jest coś polecić, nie psując przy tym oglądania. Ciężko też wyjść spod ciepłej kołdry, żeby sprawdzić, czy hałasy w łazience to kot, czy paranoja filmowa. Polecanie jest sztuką, tego można się uczyć jak wiązania sznurówek czy malowania akwarelami.

Wieczór niemrawy, zziębnięty jak gołąb na dachu, bo balkon najeżony kolcami i nie ma jak przysiąść. Lato, ale jakby nie lato, dzień jak śmiech z kalendarza. Szukam filmu na przykrycie rzeczywistości. Nie jest łatwo, bo życie jest od tego, żeby było trudno. London Fields jeszcze nie ma, Papierowe miasta to póki co tylko puste linki. Nawet duńska Rekonstrukcja z 2003 okazuje się nie do znalezienia. Wreszcie trafiam na La cara oculta.

Jak to w hiszpańskim thrillerze akcja zawiązuje się długo i mozolnie, jakby reżyser dopiero mierzył sceny na kamerze jak ubrania na aktorach. Ale pośpiech czasami jest niepotrzebny i długo przyrządzana wykwintna kolacja smakuje lepiej niż szybki hot-dog z Ikei.

Film wydaje się trochę zmodyfikowanym mitem o Sinobrodym, ale to nie tak. Zaskakuje bardziej niż Sinobrody, bardziej niż deszczowe lato, bardziej niż kot sąsiadów we własnej łazience. Polecam, choć naprawdę nie mogę napisać nic więcej.

La cara oculta [link]
Hiszpania, Kolumbia 2011
reż. Andrés Baiz

strzalkos

​Jeśli spodobał Ci się tekst, to super! Gdzieś tam cieszę się jak dziecko i skaczę pod sufit mojego ośmiometrowego strychu. Udostępnij, proszę, podlinkuj, przescroluj jeszcze raz. Wpadaj też częściej na lato i na Facebooka. Much love!

9 myśli na temat “Sinobrody w Hiszpanii. ,,La cara oculta” (2011).

Dodaj odpowiedź do Agata Wieczorowska Anuluj pisanie odpowiedzi

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.