Inhalatorium. Prewencja tężca wspierana przez Batmana.

Sobota. Jesteśmy w Rabce. Idziemy do tutejszej tężni, czyli wbrew temu, na co nazwa wskazuje, nie do miejsca prewencji tężca, ale ogólnodostępnej przestrzeni leczenia dolegliwości dróg oddechowych. Solanka skapuje z gałązek tarniny, wydzielając chłodną, podobną do zapachu morza woń. Biorę Florkę za rękę. I mówię jej: wdychaj. Wdychaj. Kiedy okazuje się, że to nie takie proste.

Florka ma wrodzony zespół utrudniania najprostszych czynności, potocznie nazywany wznukiem (od akronimu WZUNC). Ludzie chodzą wokół gałązkowej tężni. Sobotnio. Statecznie. Krok za krokiem. Wszyscy w jednym kierunku. Kierowani pobudkami stoicko-zdrowotnymi. Florka biega między nimi slalomem. Jakby chciała udowodnić, że nie tylko zwinne wyżły mogą sprawnie lawirować między nogami ludzi, ale równie dobrze niespełna czteroletnie dziewczynki.

Kiedy już nudzi się jej międzykolanowy bieg pod prąd, chce dla odmiany ganiać się ze mną. Nie złapiesz mnie. Nie złapiesz. Zapowiada z błyskiem w oku i puszcza się w bieg wzdłuż głównej trasy. Naparza tak, że nic tylko już rezerwować jej miejsce na zawodach biegowych dla juniorów. Biegnę obok. W trybie slow motion. A i tak ją przeganiam. Nie ma to jak być wyrośniętym dorosłym. Nie dogonisz mnie. Nie dogonisz mnie. Powtarza bez tchu. Widać liczy się nie realny wynik, ale twoja osobista interpretacja rezultatu. Cenna lekcja.

Potem udajemy Batmana. Mój outfit sprzyja. Mam na sobie oversizowy, czarny sweter typu nietoperz. Bogu dzięki, że znawcy mody szyją takie wielofunkcyjne rzeczy. Jak wisi, to jest to pełnowartościowy sweter. A jak się biegnie, trzymając końce swetra, to jest się nie nosicielem swetra, ale Batmanem. I nie ma w tym nic niezwykłego.

Wokół tężni spędzamy koło 40 minut, robiąc wszystko, co wyklucza spokojny marsz wokół obiektu i stoickie wdychanie solanki. Łudzę się, że amerykańscy naukowcy jednak mają rację i w trakcie wysiłku fizycznego filtrowanie płuc faktycznie zwiększa się dwukrotnie. I że drogi oddechowe Florki, koniec końców, zyskały na naszych próbach.

strzalkos

​Jeśli spodobał Ci się tekst, to super! Gdzieś tam cieszę się jak dziecko i skaczę pod sufit mojego ośmiometrowego strychu. Udostępnij, proszę, podlinkuj, przescroluj jeszcze raz. Wpadaj też częściej na wiosnę i na Facebooka. Much love!

20 myśli na temat “Inhalatorium. Prewencja tężca wspierana przez Batmana.

  1. azkabazkan

    Pamiętam kolonie nad morzem, kiedy to całą naszą grupę małych dzieciaków zamykano w chłodnym pomieszczeniu pełnym zdrowotnych gazów i kazano nam biegać wokół słupa krzycząc najmocniej jak potrafimy. Pani wychowawczyni stojąc w kącie nakręcała nas jak kibic maratończyka na ostatnich metrach. Taki osobliwy spektakl zapamiętałem z dzieciństwa.

    Polubione przez 2 ludzi

  2. haziaj

    Pięknie zbudowane napięcie… Tylko czekałem aż Florka wywinie orła, na szczęście sama obecność Batwoman wystarczyła do zażegnania niebezpieczeństwa;)

    Polubienie

  3. Innerspaceworker

    Super napisane! Jest w tym radość, liryka, niemal poezja. Jest dużo optymizmu i Miłości ukrytej w słowach, Miłości do dziecka świata i ludzi ogólnie. Świetnie się czyta. Pozdrawiam!

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.