Preferencje kulinarne. Głodówka.

Dziś trochę o modzie i urodzie. Ale bardzo krótko. Bo to nie moja działka. A już na pewno nie pisanie o nich. Bo blogi modowo-urodowe to pod innym adresem.

Zasłyszałam ostatnio historię o pewnej parze. Ona – elegancka i wytworna. W kwiecistej sukience. On – w wytartej wiatrówce. Podejrzewa się, że wiatrówka w okresie świetności była ciemnozielona. Dziś spłowiała do mało spektakularnego odcienia szarości. Podchodzi Żul. Klasyczny, spod Lewiatana.

– Panie, masz pan drobne na piwko?
Nosiciel kurtki wywraca na zewnątrz puste kieszenie w niemym geście nieposiadania.
– Pan się nie martwi. Ja się z panem podzielę, orzeka Żul i konspiracyjnie mruga okiem.

Wiadomo. Mężczyźni z zasady mniej interesują się wyglądem niż kobiety. I chwała im za to. Tym niemniej, mam też pewną koleżankę, z której jestem bardzo dumna. Mówi, że kiedyś może przyjdzie taki czas, że zacznie się ubierać. Dobierać fasony i kolory. Zakładać pasujące buty. Póki co, jak zaznacza, nie ubiera się, tylko nakłada, co jej wypadnie z szafy. Ubrana w wyrzuty z szafy przychodzi do korpo. I bardzo jej w tych wyrzutach do twarzy.

Nie chcę pisać o modzie, o permisywnej kulturze, w której pozwala się nadposiadać ile wlezie. Gdzie nadposiadanie jest synonimem sukcesu i atrakcyjności. Gdzie dziewczyny odkładają sobie na operacje plastyczne i odsysanie tłuszczu do hipsterskich skarbonek. A korpo bonusy idą na paczki papierosów, bo po papierosach nie chce się jeść. A że zęby żółkną, a docelowo szarzeją, to można zamówić paski wybielające z taką ilością żrących substancji co Kret, przetykacz do rur.

A kiedy poczciwe cygaretki nie robią roboty, zawsze można wymiotować po kątach. To kultura, która ma nieprawdopodobny kod społeczny. Gdzie jedna para fajnych butów to społeczne faux pas i synonim biedy.

A kiedy nie ma się włosów jak z reklamy Pantene Pro-V, to zamawia się przez Internet indyjskie pasma obcięte i złożone w ofierze przez bogobojne kobiety w ichniejszych świątyniach. Albo kradnie się cichaczem yorkshire terrieriera sąsiadów. Bo z nich rzekomo najlepsze peruki. I potem wstaje się co rano godzinę wcześniej przyczepiać gdzie trzeba.

Życie można spędzić bardziej konstruktywnie. I bardziej szczęśliwie.

Byłam ostatnio w Schönbrunn, w Austrii, gdzie mieszkała cesarzowa Sissy. Przeszliśmy przez jej komnaty z elektronicznym przewodnikiem przy uchu. Okazało się, że jej dni kręciły się wokół godzinnego czesania długich do ziemi włosów. Wklepywaniu różnych kremów i maseczek w twarz. Uprawianiu gimnastyki. Do wykwintnej jadalni zaglądała rzadko, bo, jak zaznaczył rosyjsko brzmiący głos elektronicznego przewodnika, w kwestii upodobań kulinarnych, najczęściej stosowała głodówki, żeby zachować szczupłą sylwetkę. Dzięki temu, wyjaśnił Przewodnik Rusek, należała do najpiękniejszych kobiet tamtych czasów.

Świat chyba zawsze stał na głowie, tylko nie zawsze byliśmy tego świadkami.

strzalkos

​Jeśli spodobał Ci się tekst, to super! Gdzieś tam cieszę się jak dziecko i skaczę pod sufit mojego ośmiometrowego strychu. Udostępnij, proszę, podlinkuj, przescroluj jeszcze raz. Wpadaj też częściej na zimę i na Facebooka. Much love!

16 myśli na temat “Preferencje kulinarne. Głodówka.

  1. Wombat

    Jak byłam w Petersburgu, przewodniczka opowiadała, że caryca Katarzyna II trzy razy w tygodniu pościła głodówką. W pozostałe dni na śniadanie wypijała trzy filiżanki kawy, a na obiad jadła swoje ulubione dania – wołowinę i kwaszone ogórki. Z portretów spogląda na nas solidne babsko. W tamtych czasach modnie było być solidnym babskiem… A więc pytanie zasadnicze: ile było tej wołowiny i ogórków?

    Polubione przez 3 ludzi

      1. Wombat

        Zawsze caryca mogła walczyć z ówczesną modą – portretowano ją grubą, a sama była patykiem. Albo jej organizm głupiał od tych postnych głodówek. Względnie przewodniczka ściemniała. Albo inni kronikarze. Chyba z wrażenia zerknę jej w pamiętniki.

        Polubienie

  2. jukkasarasti

    No, ja wiem, że można być i piękną i mądrą. Tacy na przykład moi rodzice mają dwie córki: ładną i mądrą. Oraz mnie ;-) Ja jestem w tej szczęśliwej sytuacji, że skoro czegoś nie posiadam to siłą rzeczy dbać o to nie muszę. Więc zajmuję się gotowaniem, pieczeniem i jedzeniem, bo to mi sprawia największą przyjemność.I w ten oto sposób w kulturze, w której nadposiadanie zdaje się być obowiązkiem, ja posiadam tkankę tłuszczową w ilości zdecydowanie ponadnormatywnej… Ale jak patrzę na taką Venus pędzla Rubensa, to myślę, że jeszcze paru czekolad mi brakuje, żeby zacząć spełniać kanony piękna… nie ważne że obowiązujące kilkaset lat temu ;-)

    Polubienie

  3. papugazusa

    wow, aż się boję wrócić do polskiego korpo… gdzie Ty pracujesz… żeby aż takie nagromadzenia wszystkiego były? Ale swoją drogą… może już wiesz, dlaczego nigdy nie założyłabym podróbki torebki LV… W świecie korpo, gdzie ich pierwowzorów pełno…

    Polubienie

  4. Odys syn Laertesa

    Podobnież do mody i urody też trzeba dojrzeć… Patrząc na niektóre dzisiejsze młode damy i te młode drugą młodością można dojść do wniosku że coś w tym jest i że zmysł estetyki nie zależy od doświadczenia :) „Od wzniosłości do śmieszności jeden tylko krok”… Nie ma co o gustach dyskutować niemniej jednak zachowanie penej dozy wstrzemięźliwości i dopasowanie stroju do „okazji” (i wieku) robi dziś ogromne wrażenie pośród sztuczności i nadętego „indywidualizmu”
    PS… O mężczyznach się nie wypowiadam bo kto by się tam na nich gapił :)

    Polubienie

  5. parzydelko

    Mój nauczyciel w liceum usilnie próbował mi udowodnić, że skoro (w jego mniemaniu_ za mocno się maluję to jestem przymułem. Prowadziliśmy regularną wojnę, on próbował ze mnie zrobić pustą idiotkę, lecz wygrałam ze stereotypem. Pokazałam facetowi, że można wyglądać normalnie, malować się, być obwieszoną kolczykami, mieć swoje zdanie i to wcale nie przeszkadza dostawać 6. Dlatego dziewczyny, nie próbujcie być ALBO ładną, ALBO mądrą. Bądźcie takie i takie.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Agata Hiacynta

      Nie ma nic zlego w byciu ladna. I absolutnie nie wyklucza to bycia madra. : ) Nie ganie pieknych kobiet. Bron Boze. Piekno niewymuszone to fajna sprawa. Ale piekno o ktore sie walczy jak o niepodleglosc i na ktore sie pozytkuje wiekszosc energii zyciowej docelowo przysparza wiecej bolu niz radosci. Takie piekno to troche autotyrania.

      Polubione przez 1 osoba

      1. parzydelko

        Otóż to! Ludzie pytają czemu nie zrobisz tego, nie zmienisz tamtego, odpowiadam żartobliwie, że nie jestem dżizus, nie lubię się męczyć ;) Da się osiągnąć zadowalające efekty bez katowania się w imię piękna.

        Polubione przez 1 osoba

  6. Tochybaomnie

    Zawsze były jakieś kanony piękna, do których ludzie, a w szczególności kobiety starały się dążyć. Nie jest wstydem dbanie o siebie i garderobę. Jednak żyjemy w czasach skrajności. I tak z dekady na dekadę z kanonu piękna pt.wieszak a’la Kate Moss społeczeństwo przeskoczyło na kanon z cyklu więlki zad w stylu Kim Kardashian. Narzuca nam się z góry w czym się chodzi, a w czym nie. No nie dajmy się zwariować.

    Polubienie

  7. awu

    Jak byłam nastolatką, to wierzyłam, że można być albo ładną, albo mądrą i postanowiłam być mądrą. Po 30 zmieniłam zdanie i teraz sprawdzam, jak to jest być ładną. I wcale nie tak źle, jak myślałam 15 lat temu ;D

    Polubione przez 1 osoba

    1. Agata Hiacynta

      Mozna byc i jedna i druga. Ale nie za jakas chora cene. I nie podporzadkowujac sobie temu zycie. Nie tak, zeby bycie piekna i szukanie w ten sposob aprobaty otoczenia stalo sie sposobem na zycie. Przede wszystkim warto starac sie byc szczesliwa. :) Wybacz karygodny brak polskich znakow. Moj telefon niespecjalnie ogarnia diakrytyki. :D

      Polubione przez 2 ludzi

  8. Pingback: Preferencje kulinarne. Głodówka. | Kultura Korporacja Kraków

Dodaj odpowiedź do parzydelko Anuluj pisanie odpowiedzi

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.